poniedziałek, 6 lutego 2017

SZKODLIWE SUBSTANCJE W KOSMETYKACH: SLS

SLS


Co do licha najlepszego robisz?!


            Pasją niewątpliwie można zarażać innych ludzi, można zarażać, ale czy można i zrażać?
Jak się okazuje można… Można zrazić, by po jakimś czasie usłyszeć słowo DZIĘKUJĘ !
            Piękna buzia, ładne oczy, niewinny dziewczęcy uśmiech. Oto uroku nastu lat, uroki beztroski, uroki możności porannej pobudki, gdzie nie myśli się o  makijażu, o kolejnej zmarszczce, o przesuszonej skórze. No tak, może faktycznie tak było kiedyś, a co jest teraz? Młode dziewczęta, gimnazjalistki, licealistki, niejednokrotnie uczennice szkoły podstawowej tę swoją niewinność przykrywają czym, TONĄ CHEMII!
            Takowy przypadek zdarzył się i mnie, to była trudna rozmowa. Rozmowa z młodą dziewczyną, która sądziła, że piękny makijaż, kosmetyki, że to one budują jej wartość. Rozmowa z rodzicem, stwierdzenie po co się Pani wtrąca. A po to, że chemia na twarzy nie dość, że niszczy skórę, to jeszcze tej młodej skórze nie pozwala oddychać i się samooczyszczać!
            Tak naprawdę dopiero sugestywne fotografie, zagłębienie w chemiczne skutki sprawiły, że zapaliła się lampka, że można było mówić o małym pedagogiczno-psychologiczno-wychowawczo-naukowym sukcesie…

            Stąd też pomysł, aby popełnić kolejny cykl  wpisów, tym razem wpisów odnoszących się do szkodliwych składników w kosmetykach.
            Otrzymuję wiele pytań,  głownie odnośnie tego jakie jest moje pierwsze kryterium w doborze kosmetyków. Stawiam na MINIMALIZM  ;) . Minimum składników równa się maksimum sukcesu. Oczywiście w pierwszej kolejność staram się SAMA sobie taki kosmetyk, z naturalnych produktów stworzyć!
            Nie zawsze jednak tak świadomie wybierałam, głównym kryterium de facto była cena, jakość czy skład rzadko były brane pod uwagę. Wszystko zmieniło się w chwili wyboru specjalizacji na studiach, wyboru promotora i pracy licencjackiej. Tony przeczytanych artykułów, setki zdjęć mikroskopowych i makroskopowych przedstawiających kancerogenne działanie związków będących składnikami kosmetyków…   Nie powiem, bardzo podziałało to na wyobraźnię. Nastało pytanie: CO DO LICHA NAJLEPSZEGO ROBIĘ?!

            Wielkie pudło
Nadszedł więc czas porządków. W wielkim pudle wylądowały wszystkie kosmetyki. Tak w nim trwały, bo nie zostały wyrzucone. Dlaczego? Nie wiem. Jednakże ostatnio owe pudło nabrało mocy urzędowej, nadeszła pora utylizacji. Nim wyrzuciłam wszystkie te „skarby” zajrzałam raz jeszcze na składy, obfotografowałam, spisałam najczęściej spotykane na etykietach substancje chemiczne, które to regularnie sobie swego czasu aplikowałam.
Tak zrodziła się lista, lista którą krok po kroku będę rozpracowywać w tym cyklu wpisów.

            Zdjęcia dające do myślenia
Z danych do jakich ostatnio udało mi się dotrzeć wynika, iż w Stanach zjednoczonych na środki do pielęgnacji ciała wydaje się około 50 bilionów dolarów!
            Z każdej strony krzyczą do nas reklamy, piękne młode dziewczyna, o wyretuszowanej cerze i sylwetce, te wzniosłe zapewnienia jakoby kosmetyki dawały nie dość, że poczucie piękna to i wieczną młodość.
            Kampania antynikotynowa trwa, na paczkach papierosów widać przerażające niejednokrotnie zdjęcia osób walczących z nowotworem płuc. Mam nadzieję doczekać chwili, w której na kosmetykach również takowe zdjęcia się pojawią.
            Żadna reklama nie mówi Nam, że substancje zawarte w kosmetykach do makijażu oczy są bardzo dobrze wchłania przez delikatne błony śluzowe okolic oczu, balsamy, kremy na dzień i na noc, kremy do opalania – one bardzo łatwo wchłaniają się i migrują przez bariery skórne. A szminka do ust? Ileż to razy została drogie Panie przez Was „zjedzona” ! Spreye do włosów, perfumy, proszki, pudry sypkie w prosty sposób oddziałują z Naszym układem oddechowym mogąc tym samym podrażniać płuca.

            Dane są przerażające, średnio kobiety i mężczyźni używają około 15 różnych kosmetyków każdego dnia. Co za tym, bombardują ciało 125 różnego rodzaju związkami chemicznymi.
            Jak myślicie, jak długo Nasz organizm będzie się samooczyszczał? No właśnie, odpuści sobie w końcu! Substancje zaczną się akumulować. Do tej pory nie wiemy jak długo potrafią one tam „przeżyć”, nie wiemy też jak wysokie musi być ich stężenie (zakumulowane), aby wywołać szkodliwe efekty zdrowotne.

            Pora na SLS
Jest to związek o szerokim zastosowaniu w kosmetyce, ktoś by powiedział ile osób, tyle opinii. Jedni twierdzą, że nie jest on szkodliwy, drudzy że ma działanie rakotwórcze. Jaka jest prawda?
            SLS, czyli Sodium lauryl sulfate zaliczany jest do środków powierzchniowo czynnych i emulgatorów. Znaleźć możemy do w  olejkach do kąpieli, sola do kąpieli, mydłach, proszkach, szamponach, farbach do koloryzacji włosów, kosmetykach do pielęgnacji włosów.
Naturalny SLS pochodzi z kokosów. Jednakże SLS zawarty w kosmetykach już taki naturalny nie jest, otrzymuje się go na drodze chemicznej syntezy. EWG Cosmetic Detabase zaklasyfikował go do środków umiarkowanie szkodliwych. Do rodziny SLS należy również żółty proszek: SLES (sodium lauryl ether sulfate), kótry został syntetyzowany jako środek o mniejszej szkodliwości niż jego poprzednik, ale z kolei o większej zdolności do pienienia. Kolejnym związkiem należącym do tej rodziny jest także ALS (ammonium lauryl sulfate).
            Jak podają niektóre źródła istnieje 16 000 badań potwierdzających szkodliwość tego związku.
            Wywołuje on między innymi: podrażnienia oczu i skory, działa toksycznie na narządy, ma wpływ na męski i żeński układ rozrodczy, oddziałuje na układ endokrynny, wykazuje działanie neurotoksyczne. Jego akumulujące się stężenie przyczynia się do toksykologicznego skażenia środowiska.
            Prawda jest jedna, każdy nadmiar szkodzi, nawet nadmiar zdrowych i naturalnych czynników. Przykładem może być nadmierne stosowanie olejku cynamonowego, olejku z oregano, czy zbyt duże dawkowanie witaminy C. Dlatego nadmiar związków chemicznych jakim bombardujemy  Nasze organizmy szkodzi tym bardziej!!!
            W gąszczu artykułów naukowych dostępnych na stronach anglojęzycznych znalazłam i taki, który w każdym aspekcie chciał obalić szkodliwe działanie tego związku. Na pierwszy rzut oka kontrargumenty wydawały się spójne i logiczne,  jednakże wchodząc w niego głębiej jeden argument zaczął wykluczać inny. Odniosłam wrażenie, że komuś zależało na tym, aby takowy artykuł ukazał się i zamieszał konsumentom w głowie. Co więcej nie pokazano tam konkretnych badań, które miałyby obalić badania wcześniejsze. Teoretyzowano, szukano powodu, wyjaśnienia, aby obalić to co udowodnili inni naukowcy.

            Badania przeprowadzone w 1997 roku na grupie kobiet, wykazały iż SLS zawarty w płukankach do ust powodował uszkodzenia naskórka jamy ustnej, przyczyniał się do owrzodzeń i aft ze względu na swoje działanie denaturujące. Ponadto SLS łatwo wchodzi w reakcje z powszechnie używanym w szamponach tritanolaminą (TEA). W wyniku przemian biochemicznych powstaje N-nitrosodietanolamina  (NDELA), związek rakotwórczy,

            Nie wiemy dokładnie jak reagują ze sobą wszystkie dostarczane do organizmów związki chemiczne, czy to te zawarte w pożywieniu, czy te zawarte w kosmetykach. Biochemia reakcji, uwalniane związki w wyniku przemian, jest to swoista gęsta sieć poplątanych ze sobą ścieżek, dróg i autostrad!!!

            Tak naprawdę rada jest jedna, odrobina natury! A może za niedługo okazać się i tworzenie w domu kosmetyków będzie frajdą i zabawą dla całej rodziny.

            Obawiam się, że coraz bardziej dzieciom takich rodzinnych chwil brakuje!



            Sposób na suchą skórę łokci i kolan ??? Proszę bardzo, kliknij w przepis BALSAM NA SZORSTKOŚĆ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam :)
Zapraszam wszystkich do dyskusji. Dodam, że chciałabym aby to była dyskusja na poziomie, więć nie obrażajmy się na wzajem i nie ubliżajmy sobie. NAUKA SZYBKO SIĘ ZMNIENIA I DEAKTUALIZUJE, A MY JESTEŚMY TUTAJ ABY TO SZYBKO PODAWAĆ DO INFORMACJI OGÓŁU :)
Pozdrawiam Monika